O ofensywnym impasie Zagłębia Lubin pisaliśmy już na łamach naszego portalu. W miniony weekend „Miedziowi” znów nie rzucili na kolana. Tym razem Zagłębie nie sprostało beniaminkowi z Poznania. Zespół Martina Seveli przegrał 0:1 w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą.
Mimo niezłego początku i szansy Patryka Szysza, lubinianom z trudem przychodziło stwarzanie zagrożenia pod bramką Adriana Lisa. Na domiar złego, po upływie 20 minut gry boisko musiał opuścić Kamil Kruk. W miejsce defensora „Miedziowych” na murawie pojawił się Dominik Jończy. Przed przerwą gospodarze także zagrozili bramce Hładuna. Strzał Jana Grzesika nie zmusił jednak do interwencji golkipera Zagłębia.
Jedyna bramka tego spotkania padła na kwadrans przed końcowym gwizdkiem. Efektownym strzałem popisał się Łukasz Trałka. Zagłębiu, nie po raz pierwszy zresztą, brakowało ofensywnych argumentów. Wydaje się, że od momentu odejścia z klubu Damjana Bohara, w zespole „Miedziowych” nie ma lidera, który byłby w stanie pociągnąć zespół do lepszej gry. Słaby sezon rozgrywa Filip Starzyński, a Dejan Drazić, choć dysponuje niezłymi umiejętnościami, to jest piłkarzem chimerycznym.
Bardzo słabo prezentuje się także Samuel Mraz. Słowak, wypożyczony z włoskiego Empoli, w 17 meczach na poziomie Ekstraklasy zdobył…zaledwie jednego gola. To był mecz, w którym bardziej liczyła się walka, a nie umiejętności techniczne, ale muszę przyznać, że, jak na te warunki, boisko było dobrze przygotowane. Pierwsza polowa była solidna, przeciwnik nie miał za dużo szans, ale w drugiej części zaczął dochodzić do sytuacji. Nam brakowało podań otwierających i ostatniego dogrania, przez co nie udało się nam strzelić bramki. Szanse mieliśmy głównie po stałych fragmentach gry, ale to nie wystarczyło na strzelenie gola.
Zwłaszcza końcówka wypowiedzi słowackiego szkoleniowca dobitnie oddaje charakter Zagłębia w obecnym sezonie. „Miedziowym” z ogromnym trudem przychodzi stwarzanie sytuacji z gry, a często jedynym argumentem w ofensywie po stronie Zagłębia są rzuty rożne. Oddają to zresztą statystyki. Najlepszym strzelcem zespołu pozostaje…środkowy obrońca Lorenco Simić, który zdobył zaledwie 4 gole w tym sezonie. W pierwszej części rozgrywek pod bramką rywali wspomagał go jeszcze Lubomir Guldan, jednak legenda „Miedziowych” zimą zawiesiła buty na kołku i zamieniła szatnię na dyrektorski gabinet.
Czy kolejny mecz bez zwycięstwa i bez choćby jednej bramki strzelonej (z Wartą Zagłębie oddało JEDEN celny strzał), może spowodować potencjalny sąd nad posadą Martina Seveli? Pozycja lubinian w tabeli zaczyna się sukcesywnie pogarszać, a na horyzoncie czeka Raków Częstochowa – drużyna walcząca w tym sezonie o europejskie puchary, a jednocześnie podrażniona słabym wejściem w rundę.
Zagłębie kolejny mecz rozegra właśnie z zespołem Marka Papszuna, który w niedzielę 21 lutego 2021 zawita do Lubina. Spotkanie o godz. 15:00 na Stadionie przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie 98.
Poprzez: zaglebie.com