Ratusz poinformował o przeprowadzonej wizji lokalnej nielegalnego składowiska przy ul. Południowej w Głogowie. Obecni byli przedstawiciele różnych organów właściwych dla rozwiązywania takich problemów. Konkluzja jest taka, że składowisko musi być jak najprędzej usunięte. Koszt tej operacji, szacowany nawet na kilkanaście milionów złotych, zdecydowanie przekracza możliwości budżetowe miasta.
Pomimo zawiadomienia o wizji oraz wezwania przedstawiciela właściciela terenu do obecności na miejscu, odmówiono uczestnikom wizji lokalnej wejścia na teren składowiska. Oglądu sytuacji dokonano z przyległej skarpy, z której jest widoczny teren składowiska oraz za pomocą drabiny pożarniczej udostępnionej przez Państwową Straż Pożarną w Głogowie. Uczestnicy rekonesansu przyjrzeli się także części kolektora wód opadowych, zlokalizowanego na terenie torów kolejowych oraz wylotu kolektora wód opadowych do Odry.
Zastępca prezydenta Wojciech Borecki przedstawił aktualną sytuację związaną z nielegalnym składowiskiem. Istnieje realne zagrożenie pożaru, który skutkować będzie powstaniem chmury toksycznych dymów, przedostaniem się substancji do kanalizacji i Odry, a nawet wstrzymaniem procesów produkcji w Hucie Miedzi.
Samorząd Głogowa nie jest w stanie pokryć kosztów usunięcia składowiska. Jeszcze w marcu br. prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz złożył wniosek do wojewody dolnośląskiego o dofinansowanie działań z rezerwy ogólnej budżetu państwa. Miałyby one polegać na niezwłocznym wywozie i zgodnej z przepisami utylizacji odpadów. Protokół wizji lokalnej przeprowadzonej w minioną środę będzie przesłany wszystkim inspekcjom i służbom, aby zmobilizować je do zaangażowania się w kwestię usunięcia nielegalnego i niebezpiecznego wysypiska w Głogowie. Na terenie składowiska w Głogowie zgromadzonych jest ok. 4 tys. pojemników z chemikaliami, głównie rozpuszczalnikami i substancjami ropopochodnymi.
W wizji lokalnej uczestniczyli przedstawiciele Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej, Komendy Powiatowej PSP w Głogowie oraz Urzędu Miejskiego w Głogowie.
Gdy w kwietniu br. prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz ogłosił kadencyjny program gospodarczy, na sesji rady miejskiej wytknięto mu, że w wykazie prawie 120 zadań włodarz nie ujął likwidacji składowiska przy ulicy Południowej. Uwagę na to zwrócił radny Andrzej Koliński. Samorządowiec apelował o dopisanie zadania do planu kadencyjnego. Prezydent był jednak sceptyczny wobec tego wniosku. Wówczas głos zabrał radny Mariusz Kędziora, który stwierdził m.in.: wniosek pana Andrzeja Kolińskiego jest jak najbardziej zasadny. Radni związani z prezydentem Głogowa odrzucili wniosek, choć wcześniej zgodzili się na zabezpieczenie w budżecie miasta kwoty 2,6 mln zł na utylizację odpadów.
Nielegalne składowisko toksycznych odpadów w Głogowie (podobnie jak składowisko w Jakubowie) należą do tej samej Janusza G. z Nielubi. „Biznesmen” zgromadził na terenie przy ul. Południowej 8 tysiące ton pojemników z chemikaliami. Obszar zajęty odpadami nadzoruje wynajęta przez miasto firmę ochroniarska, aby zabezpieczyć je przed ewentualnym podpaleniem. Wspomniane już wysypisko w Jakubowie spłonęło w 2018 r. Ogień objął wtedy blisko 2 hektary terenu w pobliżu należącego do KGHM szybu św. Jakuba i spłonęła część lasu. Dochodziło nawet do eksplozji hoboków z toksycznymi substancjami. Sytuacja była tak niebezpieczna, że ewakuowano z zagrożonego rejonu 342 górników. 72-letni Janusz G. usłyszał po tym pożarze prokuratorskie zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób.
foto: czołowe – TVP3 wnętrze składowiska w Jakubowie przed pożarem, w tekście: dglnews.pl w trakcie wizji lokalnej w Głogowie