To było największe na świecie więzienie, choć bez drutów – mówi losie Polaków zesłanych w głąb ZSRR prezes polkowickiego Koła Związku Sybiraków Aniela Olszewska.
Z okazji 81. rocznicy napaści ZSRR na Polskę pod pomnikiem Sybiraków składano wieńce i zapalono znicze. Sybiracy i ich rodziny, samorządowcy, przedstawiciele stowarzyszenia historycznego oraz uczniowie klasy mundurowej Zespołu Szkół w Polkowicach, oddali dziś hołd pamięci Polaków, wywiezionych przez Sowietów w pierwszych latach II wojny światowej do Związku Sowieckiego i Kazachstanu. Uroczystość odbyła się przy pomniku Sybiraków na cmentarzu komunalnym w Polkowicach.
Spotykamy się tu, aby uczcić pamięć setek tysięcy Polaków, w tym kobiet i dzieci, bezprawnie oderwanych od swoich domów, rodzin i miejsc pracy, a następnie skazanych na lata niewolniczej pracy na rzecz sowieckiego okupanta. Nigdy nie zapomnimy ich ofiary. Aby pielęgnować tę pamięć, trzeba mówić o Sybirakach kolejnym pokoleniom. Dlatego dziękuję za obecność młodzieży na dzisiejszej uroczystości – powiedział podczas uroczystości burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki.
Szacuje się, że zesłania nie przeżyła jedna trzecia Sybiraków. Ci, którzy przetrwali wojnę, mogli liczyć na powrót do swoich domów, ale te znajdowały się już wówczas na terenie Związku Radzieckiego. Dlatego wielu zdecydowało się na osiedlenie na zachodnich i północnych rubieżach powojennej Polski. Tak było z rodziną Pani Anieli Olszewskiej.
Na nas, Sybirakach, spoczywa obowiązek ciągłego mówienia o tym, co nas spotkało. Nadal zbyt wiele jest niedomówień, zniekształceń i przeinaczeń naszej historii. Ale jest nas, świadków tamtych czasów, coraz mniej. Dlatego cieszę się i dziękuję panu burmistrzowi za zorganizowanie po raz kolejny tej uroczystości i dziękuję młodzieży, która dziś tu przyszła – mówiła po uroczystości przewodniczącej Koła Związku Sybiraków w Polkowicach Aniela Olszewska.
Pod pomnikiem „W hołdzie poległym na zesłaniu w latach 1940 – 1956” złożono wieńce i wiązanki kwiatów, zapalono znicze. Modlitwę za wszystkich Sybiraków odmówił ks. prałat Jarosław Święcicki, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Polkowicach.
-
Po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r., chcąc wymusić uległość na obywatelach Polskich, zapobiec próbom oporu oraz uzyskać bezwzględne posłuszeństwo, okupant stosował bezwzględny terror wobec społeczeństwa polskiego.
-
Wśród wielu represji były masowe deportacje obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego, przeprowadzone w latach 1940–41. Pierwsza deportacja miała miejsce w nocy z 9/10 lutego 1940 r. i dotknęła rodziny osadników wojskowych, cywilnych oraz pracowników służby leśnej. Druga deportacja odbyła się 13 kwietnia 1940 r. i w jej wyniku wysiedlono głównie rodziny osób przetrzymywanych w obozach jenieckich oraz więzionych i aresztowanych. Trzecia tura wywózek odbyła się 29 czerwca 1940 r. i dotknęła głównie uciekinierów spod okupacji niemieckiej. Czwarta deportacja miała miejsce w maju i czerwcu 1941 r. Wysiedleniu podlegali przede wszystkim członkowie konspiracji i ich bliscy, rodziny osób rozstrzelanych, aresztowanych za działalność „kontrrewolucyjną” bądź ukrywających się lub zbiegłych pod okupację niemiecką.
-
Zesłańców osiedlano w obozach pracy albo we wsiach zamieszkałych przez ludność autochtoniczną, do pracy w kołchozach. Miejsca zesłania rozciągnięte były na całej przestrzeni Związku Sowieckiego, od Moskwy na zachodzie po Sachalin na Morzu Ochockim oraz od Murmańska nad Morzem Arktycznym po Samarkandę przy dzisiejszej granicy kazachsko-afgańskiej.
-
Całkowita liczba zesłanych w głąb Związku Sowieckiego nie jest dokładnie znana. Ze źródeł NKWD wynika, że w latach 1940 – 1941 w czterech masowych operacjach deportowano kilkaset tysięcy polskich obywateli. Jednak Związek Sybiraków przed kilku laty oceniał, że Sowieci wywieźli wtedy 1,3 mln Polaków, z których co trzeci zginął.