Dwóch strażaków z polkowickiej remizy zakończyło swoją służbę. Obaj mają na koncie ponad ćwierć wieku pracy zawodowej. Jak przyznaje komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Polkowicach, odejście na emeryturę członków zespołu to tak, jak rozstanie z kimś z rodziny.
Strażacy razem spędzają po 24 godziny lub więcej. Razem jedzą posiłki, wyjeżdżają do działań, ćwiczą. To powoduje, że straż pożarna staje się drugą rodziną. Zwłaszcza, jak się wspólnie udzieli komuś pomocy. Trudne akcje solidaryzują i zbliżają ludzi. Im trudniej, tym bardziej zgrana jest ekipa. Strażacy spędzają w remizie więcej niż jedną trzecią życia. Podczas pożegnania w naszej jednostce jeden z kolegów nie był w ogóle w stanie czegokolwiek powiedzieć, bo płakał. Drugi powiedział dwa słowa ze wzruszeniem i w emocjach – mówi komendant Sylwester Jatczak.
Po 26 latach służbę w polkowickiej jednostce straży pożarnej zakończył Mariusz Ćwian – dowódca zmiany. Bardzo doświadczony pracownik, który wychował wiele młodych pokoleń strażaków. Z podobnym stażem karierę zakończył Ernest Opiłka. Starszy ogniowy, starszy specjalista sprzętu i bardzo doświadczony strażak, kierowca-ratownik, który przekazał dużo wiedzy młodszym kolegom.
To ich opanowanie przy działaniach. Wiele lat pracy, wiele lat służby. Nieśli odpowiednią pomoc i zawsze na czas. Żeby zostać dowódcą zmiany trzeba mieć odpowiednie przygotowanie teoretyczne, kursy, szkolenia, studia, ale również wiele lat pracy i tego nie da się tak zastąpić z dnia na dzień. Nie wystarczy zatrudnić nowego człowieka i wysłać go na kurs, by był dobrym dowódcą. Naszej jednostce bardzo będzie brakowało obu kolegów – podsumowuje szef polkowickich strażaków.
Strażacy-emeryci również w samych superlatywach wspominają służbę w polkowickiej remizie.
-
W Polkowicach zawsze było takie szczęście, że pracują tu fajni, bezkonfliktowi ludzie. Ich najbardziej mi będzie brakować. No i specyfiki pracy też. Miała ona cel – pomoc społeczności lokalnej, żeby mieszkańcy czuli się bezpieczniej. Myślę, że nam się to udawało i będzie się udawało – mówi emerytowany dowódca zmiany Mariusz Ćwian.
-
Każda jedna akcja zostaje w pamięci. Czego mi będzie brakować? – Kolegów ze zmiany i nie tylko. Wszystkich, którzy pracowali w komendzie – podsumowuje emerytowany starszy ogniowy Ernest Opiłka.
Obaj panowie na razie nie chcieli zdradzić planów na emeryturę, ale zapewniali, że na pewno będzie ona aktywna i nie zamierzają spocząć na laurach. Swoją karierę w polkowickiej straży pożarnej zakończyło dwóch cenionych, doświadczonych i oddanych pracowników. Bardzo dziękuję im za codzienną służbę na rzecz mieszkańców naszej gminy i powiatu. Jak mnie zapewnili, to nie jest dla nich jeszcze moment, by założyć ciepłe kapcie i spędzać czas przed telewizorem. Zamierzają aktywnie wejść w nowy rozdział życia i zaangażować się w kolejne projekty. Życzę im więc pomyślności i sił do działania – mówi burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki.