Pod koniec 2019 roku obroniła tytuł Mistrzyni Świata Juniorek w konkurencji bikini fitness, podczas zawodów w Budapeszcie.
Od tamtej pory pojawiło się jeszcze więcej kontraktów, sesji, spotkań i masę gorących maili z pytaniem o personalne treningi. 21-letnia polkowiczanka Natalia Czajkowska ma tytuły najpiękniejszej na świecie w trzech kategoriach: juniorek, seniorek i w kategorii OPEN. Zapytaliśmy ją o to, jak bardzo zmieniło się jej życie i jak udaje jej się nie zwariować…
Klaudia Beker: Witaj, Natalio. Jeszcze w czasie przygotowań do Mistrzostw Świata, najpierw w Ekwadorze, później w Budapeszcie, równolegle przygotowywałaś się do matury. Fitnessowa „Świeżynka”, bo i tak Ciebie określano, dała radę. Co się dzieje teraz w Twoim życiu?
Natalia Czajkowska: Cześć! Cieszę się, że mogę porozmawiać i wypowiedzieć się na parę tematów. Aktualnie mieszkam w Warszawie, gdzie studiuję dziennie psychologię w zarządzaniu.
Moje dni są właściwie podobne, w zależności od okresu przygotowań w jakim aktualnie jestem. Swój dzień zaczynam albo od cardio. Później przechodzę do śniadania. Ostatnio zaczynam dzień od szklanki przegotowanej cieplej wody z cytryną, a następnie śniadania. Później dzień leci już swoim trybem. Uczelnia, dom, trening, praca z podopiecznymi – sen i tak dalej. Oczywiście pomiędzy obowiązkami korzystam z atrakcji, jakie mnie otaczają, nie zamykam się na świat i nie żyje tylko w świecie fitness. Uważam, że to naprawdę istotne. Trzeba pamiętać, że poza zawodami istnieje także inny – „normalny” świat, w którym znajdują się przyjaciele i rodzina. W ostatnim czasie sporo się u mnie dzieje, praktycznie co weekend jestem w innym miejscu, ale naprawdę bardzo mi to odpowiada. Kocham podróże i nowych ludzi. Jestem bardzo otwarta na poznawanie nowych miejsc oraz na nowe znajomości.
KB: Twój zawodowy świat nabrał rozpędu…
NCz: Współpracuję z paroma firmami, które także pomagają mi się rozwijać. W ostatnim czasie zaczęłam prowadzić wydarzenia treningowe, na których wraz ze zgromadzonymi dziewczynami mamy szansę poznać się, porozmawiać i najlepsze – potrenować razem. Czy pomaga mi w tym tytuł? Uważam, że tak. Jestem jedyną zawodniczką w Polsce, która na swoim koncie ma takie osiągnięcia. Zdobycie tytułu Mistrzyni Świata nie jest łatwe, ale obronienie go to jeszcze trudniejsza sprawa. Dlatego uważam, że poza otwartością i charyzmą, bardzo dużo daje mi to, co udało mi się osiągnąć. Stało się to w dość krótkim czasie, młodym wieku i na skalę światową.
KB: Każde dodatkowe zajęcie to złodziej czasu, który skraca nam dobę. Studia, praca, treningi – tego się nie da ogarnąć bez skrupulatnego planowania. Jak to robisz?
NCz: Nauka i trening? Dla mnie to żaden problem! Planuję każdy dzień, zakładam sobie, co muszę zrobić i w ten sposób działam każdego dnia. Staram się dobrze gospodarować czasem i łączyć czynności, które się da. Dużo daje mi kalendarz i planner, sporo zapisuję, notuję, skreślam to co wykonałam. W ten sposób mam luźniejszą głowę i widzę, ile zostało mi do wykonania i kiedy będę miała „wolne”.
KB: W tym natłoku zadań i obowiązków, planujesz już przygotowania do zawodów?
NCz: Właśnie rozpoczęłam przygotowania do kolejnego sezonu startowego. Do tej pory zaliczyłam trzy sezony jesienne, czyli przełom wrzesień-grudzień. W tym roku pierwszy raz przygotowuje się do zawodów, które odbywają się w sezonie wiosennym, u mnie przełom kwiecień / maj. W sezonie jesiennym najważniejszymi zawodami są Mistrzostwa Świata zarówno seniorów jak i juniorów. W sezonie wiosennym docelową imprezą każdego zawodnika są Mistrzostwa Europy i do tych właśnie startów chciałabym przygotować się w jak najlepszy sposób. Treningi oraz dietę mam ułożoną przez trenera. Aktualnie rozpoczęłam również współpracę z dietetykiem klinicznym i sportowym, więc kwestię jadłospisu powierzam tej osobie.
Trenuję cztery razy w tygodniu. Jest to trening siłowy ukierunkowany typowo pod sporty sylwetkowe. Do tego dochodzą oczywiście elementy treningu cardio oraz interwały. Ważnym punktem w przygotowaniach do zawodów Bikini Fitness jest także pozowanie. Większości przyszłych zawodniczek wydaje się to niezwykle proste, jednak w praktyce każda uświadamia sobie, że tak niewymagająco wygląda to jedynie na zdjęciach. Zawodnik będący na scenie ma swoją postawą prezentować totalny spokój, luz i naturalność. Aby zacząć kontrolować sylwetkę na najwyższym poziomie, potrzeba poświęcić nad tym wiele czasu. Spędzić wiele miesięcy i godzin przed lustrem. Doskonalimy przy tym każdy element ciała – począwszy od stóp skończywszy na uśmiechu.
KB: Ciężka praca, jak widać, popłaca. Uczysz tego swoje podopieczne?
NCz: Naprawdę lubię to, co robię! Nie chodzi tu o podziw, jaki dostaję od ludzi, uznanie czy zachwyt moją osobą i sylwetką. Mam raczej na myśli coś głębszego. Każda z dziewczyn, która prosi mnie o pomoc w zmianie sylwetki, po uzyskaniu najmniejszych efektów wyraża ogromną wdzięczność. To jest w tym wszystkim piękne. Jak się czuję w roli trenerki? Tak samo bardzo dobrze! Lubię być w kontakcie z dziewczynami, które wraz z moimi radami zmieniają nie tylko swój wygląd, ale także podejście do jedzenia, do życia i do samych siebie. Staram się promować zdrowy tryb życia, zdrowe odżywianie, aktywność fizyczną i życie w zgodzie z samą sobą. Kobieta, która nie akceptuje swojego odbicia w lustrze, będzie miała trudności w walce o swoje. Tutaj z pomocą przychodzę ja. Tak jak wspomniałam, poza ciałem, pracujemy też nad głową i podejściem do wielu aspektów życia. Najczęstsze wyzwania jakie dostaję to „chcę schudnąć”, „chcę polubić siebie”… A najważniejsze, to „zaakceptować siebie”.
KB: Nie mogę pominąć człowieka, który towarzyszy Tobie na większości instastories. Twój chłopak, Oskar. Wasze prywatne życie uległo zmianie i to szczególnie od czasu wyjazdu do Warszawy.
NCz: Warszawa… Od zawsze miastem do studiowania był w mojej głowie Wrocław. Warszawa nigdy nie była na liście miejsc, w których mogłabym zamieszkać, i co? Pojawił się Oskar i nagle znalazłam się właśnie tutaj. Oczywiście nie narzekam! Żyje mi się tutaj naprawdę dobrze. Wielkie miasto, wielkie możliwości. Jestem w centrum kraju, więc teraz znacznie łatwiej jest mi pogodzić dojazdy na venty, na których muszę się pojawić. Jedyny minus to ilość kilometrów do domu. Podróż trwa za długo, by wpaść na dwa dni. Pogodzenie naszych obowiązków nie jest trudne. Jeśli jedno jest na uczelni, drugie ogarnia mieszkanie i na odwrót. Trenujemy zawsze wspólnie, posiłki przygotowujemy wspólnie, oboje odżywiamy się zdrowo, dlatego jedno nie kusi drugiego fast foodami. Sporo wyjazdów jest także we dwoje, więc wszystko układa się tak jak powinno. Jesteśmy w pewnym stopniu najlepszymi przyjaciółmi, dużo rozmawiamy, wspieramy się, staramy wzajemnie motywować. Wydaje mi się, że to w związku bardzo istotny aspekt. Gdyby Oskar nie potrafił zrozumieć przygotowań do zawodów, było by nam o wiele trudniej. A energię biorę chyba z powietrza… Staram się doceniać to co jest, rozwijam się, i to sprawia, że chce mi się ciągle więcej.
KB: Ale o Polkowicach chyba jeszcze nie zapomniałaś!
NCz: Jasne, że nie! Kiedy wpadam do Polkowic, spędzam wtedy czas z bliskimi; rodziną i przyjaciółmi. Jeśli jest tylko możliwość i czas korzystam z zabiegów endermologii w jednym z polkowickich salonów. To moje miejsca.
KB: Dzięki Natalio za rozmowę i powodzenia dalej.
NCz: Dzięki bardzo!
Rozmawiała: Klaudia Beker Foto: Aleksandra Pigłowska