Po ponad 30 latach przerwy ślubu młodej parze udzielił włodarz Polkowic. – Bardzo się cieszymy, to było dla nas bardzo ważne – mówią Elżbieta i Jacek Szymańscy, którzy z rąk burmistrza Łukasza Puźnieckiego odebrali obrączki oraz życzenia szczęścia na nowej drodze życia.
Tradycja udzielania ślubów cywilnych przez prezydentów, burmistrzów czy wójtów jest dość stara i sięga drugiej połowy XIX w. W zaborze austriackim już w 1874 r. pojawiły się pierwsze „urzędy stanu cywilnego”. W okresie międzywojennym obowiązek prowadzenia urzędowego rejestru zaślubin spoczywał na duchownych wszystkich wyznań.
Dopiero powojenna Polska i wprowadziła jednoznaczny podział na śluby kościelne i świeckie, wprowadzając instytucje Urzędów Stanu Cywilnego. Uroczystości takie mogli prowadzić w imieniu państwa osoby stojące na czele samorządu lub ich pełnomocnicy, najczęściej urzędnicy USC.
Z możliwości takiej korzystano w Polkowicach nader rzadko, a w ostatnich 30 latach – wcale. Do tradycji osobistego udzielania ślubu powrócił dopiero obecny burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki. Odpowiadając na prośbę Elżbiety Bocian i Jacka Szymańskiego przywdział na siebie łańcuch z orłem w koronie i podyktował państwu młodym tekst przysięgi. – Bardzo się cieszymy, że to właśnie burmistrz udzielał nam ślubu – mówili po uroczystości nowo zaślubieni.
Także dla Łukasza Puźnieckiego było to ważne wydarzenie. Dlatego mimo gruntownego przygotowania i ćwiczonych wielokrotnie kwestii, premierowemu wystąpieniu towarzyszył stres debiutanta. – Przyznaję, że był stres. Ale to dla mnie to przede wszystkim ogromny zaszczyt, móc uczestniczyć w chwili tak ważnej dla młodej pary. Ta wyjątkowa uroczystość ujęła za serce nie tylko nowożeńców, ale także mnie oraz obecnych gości – skomentował burmistrz.
Jak zapewnia, będzie starał się udzielać ślubów cywilnych każdej parze, która o to poprosi. – Zrobię to z wielką przyjemnością, jeśli para młoda wyrazi taką chęć. Cieszę się, że mogę uczestniczyć w tak ważnych dla polkowiczan chwilach – dodał.
Ślub państwa Szymańskich, oprócz tego, że udzielał go burmistrz Polkowic, wyróżniał się także niezwykłą oprawą. Państwo młodzi przyjechali bowiem do urzędu motocyklem, w asyście innych miłośników tych jednośladów, członków lokalnego klubu motocyklowego. Nowożeńcy nie ukrywali, że połączyła ich m. in. ta wspólna pasja. – Razem jesteśmy ponad 16 lat, ale dzisiaj emocje są ogromne. Ślub jest motocyklowy, są tu nasi najbliżsi i przyjaciele – wyjaśnia Elżbieta Szymańska.
Po uroczystości w Urzędzie Stanu Cywilnego państwo młodzi i zaproszeni goście bawili się na weselu w Guzicach. Oczywiście w otoczeniu motocykli i motocyklistów.