Ludzie z kultur Wschodu, Zachodu i Południa nie różnią się za bardzo pod względem ocen moralnych dokonywanych w tzw. „dylematach wagonika” – potwierdziły duże międzynarodowe badania, prowadzone m.in. przez Polaków. Tym, co wpływa na ocenę moralną, jest za to kontekst dylematu.
Zespół badaczy sprawdził na mieszkańcach z 45 krajów, jak państwa Zachodu, Wschodu i Południa różnią się w swoim podejściu do sławnych już w filozofii moralności dylematów wagonika. Wniosek: nie bardzo się różnią. W badaniach zwrócono uwagę, jak bardzo w rozwiązywaniu dylematów ważny jest kontekst – choćby dotyczący użycia siły fizycznej. Wyniki badań ukazały się w „Nature Human Behaviour”.
To dobrze. Gdyby mieszkańcy różnych części świata nie zgadzali się co do tego, co jest dobre, a co złe – konflikty byłyby nie do uniknięcia – komentuje jeden z wielu autorów publikacji prof. Michał Białek z Uniwersytetu Wrocławskiego.
DOKĄD ZMIERZA TEN WAGONIK?
Rozpędzony wagon pociągu, któremu zepsuły się hamulce, gna po torach. Na jego drodze znajduje się pięciu nieświadomych niczego robotników, których wagonik zaraz zabije. Ty obserwujesz tę sytuację i jedyne, na co masz czas, to pociągnięcie za dźwignię, która przestawi zwrotnicę. Wiesz, że wtedy wagonik nie uderzy w robotników, ale wjedzie na boczny tor, gdzie jednak znajdują się dwaj inni robotnicy. I to oni wtedy niechybnie zginą.
Czy moralnie dopuszczalna jest zmiana zwrotnicy i poświęcenie życia dwóch osób, aby uratować pięć innych żyć? Czy może bardziej moralne byłoby nieruszanie wajchy i nieangażowanie się w ten tragiczny bieg wydarzeń, aby nie mieć na sumieniu życia dwóch osób? To jeden ze scenariuszy, w którym mieli się postawić badani.
W dylemacie tym jednak poświęcenie czyjegoś życia jest dość abstrakcyjne: to tylko ruch dźwignią. Dlatego analizowano też wersję dylematu, w której poświęcając czyjeś życie, trzeba bezpośrednio użyć siły fizycznej. Dlatego w drugim scenariuszu – analizowanym w „Nature Human Behaviour” – widzisz zbliżający się wagonik, który zaraz zabije pięć osób. Stoisz jednak na wiadukcie nad trasą tego wagonu, a obok ciebie stoi ktoś, kto waży znacznie więcej niż ty. Wiesz, że tylko jeśli zepchniesz tę osobę pod koła wagonu, pociąg się zatrzyma i nie przejedzie pięciu osób (Ty zaś ważysz za mało, więc wiesz, że poświęcenie własnego życia nic tu nie da). Czy w tym wypadku pchnięcie kogoś pod pociąg może być etyczne?
CO TRZECI NIE TKNIE DŹWIGNI, CO CZWARTY ZRZUCI NA TORY
Michał Białek podsumowuje, że na całym świecie odpowiedzi uzyskiwane w tych dwóch pytaniach są podobne: około dwóch trzecich badanych zgadza się, żeby przekierować wagon na boczny tor i poświęcić dwa życia dla pięciu osób. Natomiast tylko około jednej czwartej badanych deklaruje, że słusznie będzie wepchnąć na tory jedną osobę, aby ocalić pięć żyć.
Zatem niezależnie od tego, z jakiej części świata się pochodzi, użycie siły fizycznej, by poświęcić życie postronnej osoby, będzie oceniane surowiej niż użycie w tym celu przekładni.
CZY CEL UŚWIĘCA ŚRODKI?
Prof. Michał Białek tłumaczy, że dylematy wagonika mają za zadanie pokazać różnice między dwoma podejściami do moralności. Podejście utylitarne zakłada szacowanie długofalowych zysków i strat danego działania. Według tego sposobu kalkulacji bardziej moralne jest działanie, które ocali więcej żyć. Dlatego bardziej opłaca się przekierować wagonik na drugi tor – lub zrzucić na tory sąsiada. Drugie podejście – deontologiczne – zakłada tymczasem, że nie można „po trupach dążyć do celu”. Nie jest więc etyczne doprowadzenie do śmierci osób postronnych – nawet, jeśli miałoby to uratować więcej osób.
Naukowiec zwraca uwagę, że to, które podejście do danego konfliktu się wybierze, zależy w dużej mierze od tego, w jakim kontekście zostanie przedstawione dane działanie. Jak opowiada – kiedy oceniamy, czy dany czyn jest etyczny, czy nie – „ważymy” zwykle, jak ma się on do chęci pomagania innym i niechęci do czynienia krzywdy. Niekiedy jednak ważenie jest wrażliwe na kontekst. I to wyraźnie pokazuje – na dużej próbie badawczej – nowa publikacja.
To, jak zmiana narracji wpływa na ocenę moralną, widać choćby na przykładzie narracji o wojnach – wskazuje prof. Michał Białek z Uniwersytetu Wrocławskiego. I tak na przykład większość ludzi potępiłaby decyzję, by zbombardować miasto i zabić kilkadziesiąt tysięcy osób, podjętą po to, aby zastraszyć wroga i szybko zakończyć wojnę, która w dłuższym okresie pochłonęłaby jeszcze więcej żyć. Natomiast większość osób poparłoby już zbombardowanie w czasie wojny fabryki broni na terenie wroga, wiedząc, że w tym działaniu zginęłoby kilkadziesiąt tysięcy osób z okolicznych miejscowości.
Skutek w obu scenariuszach jest ten sam: śmierć kilkudziesięciu tysięcy cywili. W pierwszym scenariuszu krzywda cywili jest jednak drogą do celu, a w drugim przykładzie – „jedynie” skutkiem ubocznym. Ale to właśnie ten kontekst wpływa na ocenę etyczności danej decyzji – komentuje naukowiec i dodaje Nasze badania pokazują, że wszyscy – niezależnie od części świata – mamy te same klawisze, sterujące naszymi decyzjami moralnymi. I niestety ktoś, kto je pozna, może na nich zagrać takie melodie, jakie mu się spodobają.
Wyniki badania opublikowane w „Nature Human Behaviour” nie są dla naukowców zaskoczeniem. To udana replikacja przeprowadzonych kilka lat temu innych międzykulturowych badań, które dały podobne wnioski. Jesteśmy więc w tym samym punkcie, co dotąd. Tylko dzięki tym nowym badaniom mocniej w nim stoimy – komentuje prof. Michał Białek.
Ludwika Tomala Poprzez: PAP MediaRoom / Nauka w Polsce