Policjanci z Lubina otrzymali zgłoszenie o pożarze mieszkania na terenie miasta. Z informacji wynikało, że w środku mogą być dzieci. Dzielnicowi, którzy zjawili się na miejscu pierwsi, bez wahania weszli do zadymionego i palącego się pomieszczenia. Na szczęście lokatorów już nie było. Funkcjonariusze kontynuowali ewakuację pozostałych mieszkańców tego bloku. Dzięki podjętym działaniom wszyscy mieszkańcy bezpiecznie wyszli na zewnątrz.
Dzielnicowi z lubińskiej komendy jako pierwsi zjawili się na miejscu pożaru, który wybuchł w jednym z bloków mieszkalnych w Lubinie. Funkcjonariusze, dojeżdżając pod wskazany adres, zauważyli kłęby dymu wydobywające się z okna na trzecim piętrze. Od stojących przed budynkiem ludzi dowiedzieli się, że w mieszkaniu tym mogą przebywać dzieci.
Policjanci natychmiast udali się na górę i pomimo ognia i dymu, narażając własne życie, weszli do środka i sprawdzili wszystkie pomieszczenia. Na szczęście nikogo nie było. Okazało się, że dzieci są u rodziny, a kobieta przebywająca w tym czasie w mieszkaniu, samodzielnie je opuściła. Policjanci kontynuowali ewakuację pozostałych mieszkańców. Do działań mundurowych włączyli się strażacy, którzy z uwagi na ogromne zadymienie, weszli w maskach tlenowych do mieszkań znajdujących się na czwartym piętrze. Dzięki szybkiej reakcji i działaniom policjantów i strażaków, nikomu z mieszkańców bloku nic się nie stało – mówi oficer prasowy KPP w Lubinie, asp. szt. Sylwia Serafin.
Funkcjonariusze ustalili, że do pożaru doszło prawdopodobnie na skutek żaru z papierosa. Na miejscu pracowali funkcjonariusze z grupy operacyjno-procesowej i biegły z zakresu pożarnictwa. Policjanci będą teraz szczegółowo wyjaśniać przyczyny i okoliczności tego zdarzenia.