Policjanci jako pierwsi zjawili się na miejscu pożaru, który wybuchł w bloku na ul. Topolowej w Lubinie. Mundurowi bez chwili wahania weszli do płonącego mieszkania i pomimo ognia i wielkiego zadymienia, odnaleźli w właścicielkę, schorowaną 66-latkę, którą wyprowadzili na zewnątrz. Następnie funkcjonariusze wrócili po pozostałych lokatorów, informując o niebezpieczeństwie. Dwie osoby zostały zabrane przez ratowników do szpitala. Wstępnie ustalono, że przyczyną mógł być żar od papierosa. Śledczy teraz dokładnie ustalają okoliczności tego zdarzenia.
Dyżurny lubińskiej komendy otrzymał wczoraj zgłoszenie, że przy ulicy Topolowej z mieszkania wydobywa się czarny, gęsty dym. Szybko przekazał informację wszystkim patrolom na terenie miasta. Jako pierwsi na miejsce dotarli policjanci wydziału prewencji.

Funkcjonariusze, dojeżdżając pod wskazany adres, zauważyli kłęby dymu wydobywające się z okna. Szybko dotarli na trzecie piętro. Pomimo zagrożenia ich zdrowia i życia, weszli do zadymionego lokalu. Ogromny, duszący dym i ogień utrudniał zlokalizowanie właścicielki mieszkania, jednak funkcjonariusze jak najszybciej starali się do niej dotrzeć. Zastali kobietę w jednym z pokoi, próbującą jeszcze na własną rękę gasić pożar. Została przez mundurowych natychmiast wyprowadzona na zewnątrz. Mundurowi kontynuowali ewakuację pozostałych mieszkańców bloku. Po chwili na miejsce dotarły trzy zastępy straży pożarnej, które ugasiły pożar i przystąpiły do oddymiania budynku. W wyniku tego zdarzenia, dwie osoby zostały przetransportowane do szpitala. Właścicielka mieszkania, 66-letnia kobieta i jej 22-letnia sąsiadka. Mieszkanie spłonęło w znacznej części. Jego lokatorka przyznała policjantom, że paliła papierosa. Żar upadł na poduszkę, nie zdążyła go w porę ugasić i tak wybuchł pożar – mówi oficer prasowy KPP w Lubinie, asp. szt. Sylwia Serafin.
Dzięki szybkiej akcji policjantów, nie doszło do tragedii. Śledczy będą teraz ustalać przyczyny i okoliczności tego pożaru. Czynności procesowe będą kontynuowane z udziałem biegłego.
