Chodzi o bałagan, jaki panuje w pobliżu niektórych domków dla kotów na terenie Polkowic. Wolno żyjące zwierzaki mogą się tam schronić i są dokarmiane przez społeczników. Problem jest wtedy, gdy opiekunom „pomagają” mieszkańcy, podrzucając resztki jedzenia. To nie tylko szpeci otoczenie, ale przyciąga gryzonie.
Problem dokarmiania kryjących się w osiedlowych domkach wolno żyjących kotów powraca co jakiś czas. Niektóre miejsca wyglądają jak śmietniki. Niektórzy wyrzucają jedzenie byle gdzie, zamiast do pojemnika – mówi jedna z mieszkanek miasta (nazwisko do wiadomości redakcji). Mam małe dziecko i nie chciałabym, żeby straszyły je szczury.
Od kilku lat w Polkowicach znajduje się około 40 domków dla wolno żyjących kotów. Znajdują tam schronienie i karmę. Bardzo fajna inicjatywa, ale pod warunkiem, że odbywa się to właśnie w określonych miejscach, a nie tak jak do tej pory, czyli wyrzucanie odpadków przez okna, bo nie jest to dokarmianie – podkreśla radny Piotr Ożóg z klubu Lepsze Polkowice. Czasem widzę skórki od chleba czy końcówki cytryny, a koty tego nie jedzą. Jest to zwykłe śmiecenie i brak kultury osobistej. Na tym korzystają gryzonie, które mają darmowe jedzenie i będą w takich miejscach robić swoje siedliska. To jest nasze wspólne otoczenie i powinniśmy o nie dbać – dodaje radny.
Obecnie w urzędzie gminy zarejestrowanych jest około 40 społecznych opiekunów wolno żyjących kotów. Gmina kupuje karmę dla zwierzaków, a także zapewnia możliwość nieodpłatnej sterylizacji lub kastracji.