„Stoimy na ziemi”, tkwimy w niej korzeniami, wyrastamy z niej. Tu tworzymy dobro na rozległych polach codziennego bytowania, w sferze materialnej, ale także duchowej: we wzajemnych relacjach, w budowaniu wspólnoty ludzkiej, w kulturze. Tu doznajemy trudu wędrowców, zmierzających do celu krętymi drogami, pośród wahań, napięć, niepewności, ale z głęboką świadomością, że wcześniej czy później ta wędrówka osiągnie kres. I wtedy rodzi się refleksja: Czy to już wszystko? Czy ziemia, na której „stoimy”, jest naszym ostatecznym przeznaczeniem?
Tak Ojciec Święty Benedykt XVI mówił w trakcie pielgrzymki do Polski w 28 maja 2006 roku. Dzisiaj te pytania brzmią inaczej, bo zastanawiamy się nad odpowiedziami na nie w innych okolicznościach… Odpowiedzi zna już Benedykt XVI…
Joseph Ratzinger urodził się 16 kwietnia 1927 roku. Jego rodzina była przeciwna ideologii nazistowskiej. W wieku 14 lat został przymusowo wcielony do Hitlerjugend, a następnie do oddziałów pomocniczych w wojsku. W 1951 roku przyjął święcenia kapłańskie. W 1977 roku został arcybiskupem Monachium i Fryzyngi. Kardynał Joseph Ratzinger był jednym z najbliższych współpracowników św. Jana Pawła II. Przez 24 lata pełnił wysoką funkcję prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Po odejściu św. Jana Pawła II został wybrany na 265. papieża 19 kwietnia 2005 roku, po czterech głosowaniach konklawe. Przyjął imię Benedykt XVI. Jego wolą była beatyfikacja Jana Pawła II. Zrzekł się urzędu papieża 28 lutego 2013 roku. Odszedł do wieczności 31 grudnia 2022 roku o godz. 9:34 w watykańskim klasztorze Mater Ecclesiae.
Cofnijmy się na chwilę do 24 grudnia 1969 roku, kiedy to ksiądz profesor Józef Ratzinger, w rozgłośni radiowej Hessian Rundfunk, wygłosił jedną ze swoich najbardziej dramatycznie brzmiących i zarazem wstrząsającą mowę. Mówił tak… Przed Kościołem bardzo trudne czasy. Prawdziwy kryzys ledwo się zaczął. Będziemy musieli liczyć się z tym, że nastąpią straszliwe wstrząsy. Jestem jednak równie pewny, co pozostanie na koniec: nie Kościół politycznego kultu, który już jest martwy, ale Kościół wiary. Może już nie być dominującą siłą społeczną w takim stopniu, w jakim był do niedawna; ale będzie cieszyć się świeżym rozkwitem i będzie postrzegany jako dom dla człowieka, gdzie znajdzie on życie i nadzieję wykraczającą poza śmierć.
6 lutego 2022 roku, już jako papież senior, Ojciec Benedykt XVI napisał krótkie przesłanie z mottem „I w życiu, i w śmierci należymy do Pana (Rz 14,8)”. Za pośrednictwem mediów watykańskich trafiło do opinii publicznej. Czytamy tam… Wkrótce stanę przed ostatecznym sędzią mojego życia. Choćbym miał wiele powodów do obaw i lęku, patrząc wstecz na moje długie życie, to jednak jestem szczęśliwy, ponieważ mocno wierzę, że Pan jest nie tylko sprawiedliwym sędzią, lecz także przyjacielem i bratem, który już sam cierpiał z powodu moich niedostatków i dlatego jako sędzia jest także moim obrońcą (Parakletem). W obliczu godziny sądu, łaska bycia chrześcijaninem staje się dla mnie jasna. Bycie chrześcijaninem daje mi poznanie, a nawet więcej, przyjaźń z sędzią mojego życia i pozwala mi przejść z ufnością przez mroczną bramę śmierci. W tym kontekście ciągle przypomina mi się to, co Jan mówi na początku Apokalipsy: widzi Syna Człowieczego w całej Jego wielkości i pada u Jego stóp jak martwy. Lecz On kładzie na nim swoją prawą rękę i mówi: „Przestań się lękać! To ja…” (por. Ap 1, 12-17).
W drugiej części trylogicznej medytacji „Jezus z Nazaretu” (wydanej w 2007 r.) Józef Ratzinger – Benedykt XVI napisał: Jezus nie przychodzi jako burzyciel, nie przybywa z mieczem rewolucjonisty. Przychodzi z darem uzdrawiania. Zwraca się do tych, którzy z powodu jakiejś ułomności spychani są na margines własnego życia i na margines społeczeństwa. Ukazuje Boga jako miłującego, a Jego potęgę – jako potęgę miłości. Ostatnim słowem historii świata będzie zwycięstwo miłości.
Krzysztof Kotowicz