Nie każdy musi zachwycać się historią, ale obok takiego miejsca ciężko przejść obojętnie. Kilkanaście minut jazdy samochodem i możemy – przy odrobinie szczęścia – trafić na starą, poniemiecką cegielnię.
Cegielnia Lubin – a właściwie pozostałości po LÜBEN – STADT ZIEGELEI – znajdują się przy trasie z Rynarcic do Lubina. W leśnej gęstwinie, zapomniane przez człowieka porastają od lat krzewami i drzewami. Ale jeszcze gołym okiem widać pozostałości po tym jak wydobywano tu glinę. Są wielkie doły, niebezpieczne studnie i liczne tunele. Na ziemi leżą góry usypane z połamanych cegieł i dachówek, niektóre z nich, w dobrym stanie i jeszcze z napisami „Lüben – Stadt Ziegelei” opowiadają swoje historie tym, którzy chcą słuchać.
12 hektarów dzisiejszego lasu przed laty spełniało zupełnie inne zadanie. Wszystko wskazuje na to, że cegielnia została wysadzona w powietrze około 1945 roku przez wojska niemieckie uciekające przed nadciągającą Armią Czerwoną.
Dziś teren ten ukryty jest w lesie i tylko wprawne oko wypatrzy pozostałości zabudowań. Dziś rządzi tam przyroda. To dosłownie raj dla zwierząt. Jest tu cicho i spokojnie, mało kto tam zagląda. Czasami tylko leśniczy zapędzi się w te rejony. W dołach, z których wybierano glinę stoi woda, powstają tu babrzyska. Jest pięknie.
Foto: Bogdan Herba / Leśnictwo Żelazny Most