Kiedy jedni żywność marnują, inni głodują. Z rozwiązaniem ma przyjść lodówka miejska.
Lodówka miejska jest przykładem na to, że dzielenie się z innymi może być prostsze, niż nam się wydaje. Taką pozytywną inicjatywę promuje w Lubinie radny Krzysztof Lis. Samorządowiec jest przekonany, że ustawienie w dogodnym miejscu Lubina urządzenia, gdzie jedni mogą bezinteresownie zostawić artykuły żywnościowe, a potrzebujący mogliby je pobrać, stanowiłoby bardzo pożyteczny akcent w życiu lubińskiej społeczności. Nie tylko zyskiwaliby dostępną na co dzień pomoc ci, którym jest trudniej, ale i nie marnowałaby się żywność.
Mieszkańcy Lubina, pytani przez naszego reportera, wyrażają się tylko dobrze o pomyśle. I deklarują, że sami wkładaliby do lubińskiej lodówki miejskiej żywność, aby trafiała do potrzebujących pomocy. Wypowiedzi zarejestrowaliśmy kilka dni temu – zobacz nasze video.
Lodówka miejska to rozwiązanie praktykowane w wielu miastach. Problemem może okazać się wandalizm, który może spisać ten dobry pomysł na straty. Oby te obawy nie spełniły się, jeśli władze Lubina lub miejski ośrodek pomocy społecznej albo jakaś organizacja pozarządowa zdecyduje się podjąć dzieło.
Lodówka miejska to przeszklona witryna chłodnicza stojąca w miejscu publicznym, ogólnodostępnym. Zamysł jest bardzo prosty. Masz za dużo jedzenia – wkładasz je do lodówki, a każda osoba może takim jedzeniem się podzielić. Dzięki temu zamiast wyrzucać nadmiar jedzenia, dzielisz się nim z osobami, które tego naprawdę potrzebują.
We Wrocławiu tzw. „lodówki społeczne” są od ponad roku zlokalizowane w kilkunastu miejscach i zarządza nimi Fundacja „Weź Pomóż”.
Dariusz Nowakowski