Jaką odwagę trzeba mieć, a w niej głęboko zakorzenioną miłość do ojczyzny, by walczyć w zniewolonej przez Niemców stolicy Polski. To wiedzą tylko powstańcy warszawscy. Nikt więcej. To miasto w którym dorastali, zakochiwali się po raz pierwszy, uczyli się życia. Nieprawdopodobnie urokliwe, wręcz piękne. Przez wielu nazywane “Wiedniem wschodu”. Bardzo prężnie rozwijające się, z prezydentem, który – jak się później okazało – oddał za nie życie.
Stefan Starzyński „Chciałem by Warszawa była wielka”
To samo miasto we wrześniu 1939 roku zamieniło się w miejsce absolutnie upiorne, gdzie śmierć wychylała się z co drugiej uliczki. Warszawa nie przypominała już prawdziwej siebie. Ludzie też przestali przypominać tych samych co przed wojną. Codzienne łapanki, mordy, masowe egzekucje i getto… Jedno z najstraszniejszych miejsc w historii świata. Niewiele zostało już z dawnych wspomnień, ale niewiele zostało też z młodości przyszłych powstańców. Nieważne ile masz lat: dziesięć, czy piętnaście. W takich warunkach stajesz się dorosłym od razu.
O Warszawie w roku 44′ Niemcy mówili, że jest ona jak beczka prochu. Wystarczy niewielka iskra i dojdzie do wybuchu. Wybuchu powstania. Dzisiaj wiemy, że ten niesamowity i pełen odwagi wyzwoleńczy ruch był skazany na porażkę. Jednak odbiór tej sytuacji wśród mieszkańców miasta był inny. Przez Warszawę w lipcu 1944 roku przejeżdżali w ogromnej liczbie niemieccy ranni żołnierze. Wielu Niemców mieszkających wtedy w polskiej stolicy wyjeżdżało z miasta wraz z nimi. Bali się nadejścia rosyjskiej strefy wpływów. Postępy sowieckiej kontrofensywy objawiały się w ten właśnie sposób. Nie brakowało też plotek, że rosyjskie kolumny pancerne są już na przedmieściach stolicy, a samo powstanie może być dobiciem i tak słabego już rywala. Po pierwszych dniach sukcesów rzeczywistość okazała się inna.
Problem Warszawy polegał na tym, że rzeka Wisła była jedną z ostatnich naturalnych linii oporu cofającej się armii niemieckiej. Hitler rozkazał bronić miasta za wszelką cenę, a to w połączeniu z powstaniem doprowadziło do jego całkowitej ruiny.
„Dziś nierzadko padają oskarżycielskie pytania: A po co żeście to powstanie wywołali? Warszawa została zniszczona, tylu ludzi zginęło… Uważam, że ten, kto nie przeżył okupacji, nie powinien na ten temat wyrażać opinii. Powtórzę jeszcze raz – przechodziliśmy straszne upokorzenia, patrzyliśmy bezsilni na egzekucje… I nagle zobaczyliśmy latem 1944 roku przejeżdżające ulicami kolumny rozbitych na wschodzie oddziałów niemieckich. To już nie byli ci eleganccy i butni Niemcy, lecz obdarci, zarośnięci, poranieni maruderzy z przerażeniem w oczach… To budziło w nas normalny w tych warunkach odruch satysfakcji i przeświadczenie, że nareszcie będziemy mogli wziąć odwet. To nie my, lecz oni będą teraz stać z podniesionymi rękoma pod ścianą!”. – powiedział Jerzy Mindziukiewicz „Jur” z Batalionu „Miotła”
Rozpoczęte 1 sierpnia o godzinie „W”, czyli o 17:00 powstanie warszawskie potrwało do 3 października 1944 roku. W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich wyniosły ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tys. rannych i 15 tys. wziętych do niewoli. Przez ogromne nasilenie walk w różnych okolicznościach zginęło od 150 tys. do 200 tys. cywilnych mieszkańców stolicy. Choć powstańcza ofensywa pierwszego dnia rozpoczęła się od porażki to kolejne trzy były już pełne sukcesów. Po pierwszych czterech dniach do ataku przeszli naziści, którzy odzyskali panowanie nad miastem po 2 miesiącach.
Mapa zajętych terenów na 4 sierpnia 1944:
Ten nieprawdopodobny wyzwoleńczy zryw, w bardzo dużej części młodych ludzi – także poetów, takich jak Krzysztof Kamil Baczyński – określonych przez Romana Bratnego jako „pokolenie Kolumbów” – jest jednym z największych przykładów polskiego heroizmu. Niepodległość nie jest dana raz na zawsze. My Polacy o upragnioną niepodległość byliśmy gotowi walczyć 123 lata, a różne powstania – na czele z warszawskim – pokazują jak wiele kiedyś byliśmy wszyscy w stanie oddać dla Polski. Jesteśmy dumni, że naszymi pradziadkami byli powstańcy warszawscy.
autor tekstu: Dariusz Nowakowski