Pewien polkowiczanin zmartwił się brakiem kontaktu ze swoim sąsiadem. Zgłosił się z tą troską do dzielnicowego, informując, że od dwóch dni nie widział swojego kolegi. Dotąd tak się nie działo i to wzbudziło niepokój mężczyzny.
Zaniepokojenie wzrosło, gdy mimo pukania do drzwi mieszkania kolegi oraz głośnego nawoływania, nie usłyszał jakiejkolwiek reakcji. To przesądziło, iż postanowił poprosić o pomoc policję. Dzielnicowy zareagował natychmiast informując dyżurnego polkowickiej jednostki, że wraz z zgłaszającym udaje się pod wskazany adres. Mimo braku odzewu zza zamkniętych drzwi policjant nie zrezygnował z próby dostania się do mieszkania. Zaglądając przez okno mieszkania zauważył leżącego na podłodze mężczyznę. 60-latek miał drgawki i wyraźnie potrzebował pomocy.
Policjant powiadomił pogotowie ratunkowe, po czym wypychając okno wszedł do mieszkania. Do czasu przyjazdu ratowników udzielał znajdującemu się w stanie zagrożenia życia mieszkańcowi Polkowic i jednocześnie jego rejonu służbowego stosownej pomocy przedmedycznej.
60-latek trafił szybko po interwencji policjanta, a potem pogotowia ratunkowego do lubińskiego szpitala. Wszystko wskazywało na to, że doznał udaru i jak oświadczyli ratownicy medyczni, pomoc przyszła w ostatniej chwili. Gdyby nie sąsiedzka czujność i natychmiastowa interwencja mężczyzna najprawdopodobniej by nie przeżył.
Poprzez: KPP Polkowice