W meczu 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy, Śląsk Wrocław zremisował z Zagłębiem Lubin 0:0. Derby Dolnego Śląska rozczarowały. Jesteśmy #BliżejSportu, więc sprawdzamy, jak wyglądało spotkanie na Stadionie Wrocław.
Zagłębie przyjechało do Wrocławia jako drużyna, która w poprzednich czterech meczach nie doznała goryczy porażki. W poprzednich trzech spotkaniach między zainteresowanymi drużynami lubinianie także nie schodzili z boiska pokonani. Wrocławianie chcieli zaś udoowdnić, że są zespołem własne boiska (3 porażki w poprzednich 32 domowych meczach).
Trener gospodarzy, Jacek Magiera, w porównaniu z meczem w Częstochowie dokonał trzech zmian. W miejsce niedstępnych z powodów dyscyplinarnych, Israela Puerto i Konrada Poprawy, w pierwszym składzie zagościli Szymon Lewkot i Mark Tamas. Na środku ataku były selekcjoner polskiej młodzieżówki znów postawił na Erika Expósito, zostawiając Fabiana Piaseckiego w gronie rezerwowych.
Zaskoczeniem była obecność Lewkota – nominalnego pomocnika – na środku obrony. To właśnie młodzieżowiec miał „wejść w buty” Konrada Poprawy i stać się liderem defensywy wrocławian.
Martin Sevela, choć w poprzednim spotkaniu zremisował z Piastem Gliwice 2:2, postanowił zaufać tej samej jedenastce, która przed tygodniem podzieliła się punktami z byłym mistrzem Polski.
Początek Derbów Dolnego Śląska to typowe badanie terenu. Oba zespoły starały się przejąć kontrolę nad spotkaniem, jednak więcej było walki, niż piłkarskich emocji. Atmosfera na boisku zdawała się udzielać piłkarzom, zarówno Śląska i Zagłębia, jednak stawka spotkania sprawiała, że nikt nie chciał popełnić pierwszego błędu.
Po stronie Zagłębia szarpnąć próbował Jewgienij Baszkirow, zaś w szeregach wrocławian akcję ofensywną chciał zawiązać Mateusz Praszelik. Szczęścia strzałem z dystansu szukał Patryk Janasik, jednak były zawodnik Odry Opole nie powtórzył wyczynu z meczu przeciwko Podbeskidziu.
W 26. minucie błąd w środku pola popełnił Baszkirow. Piłkę odzyskał Erik Expósito i przetransportował ją do Dino Stigleca. Chorwat dośrodkował piłkę na pole karne, Robert Pich oddał strzał przewrotkę, jednak piłka minęła światło bramki Hładuna.
W drugiej połowie to wrocławianie prowadzili grę, jednak strzały – jeśli się pojawiały – nie miały prawa zagrozić bramce Hładuna. Trener Jacek Magiera, chcąc zmienić obraz meczu, w 68. minucie zdecydował się wprowadzić na boisko drugiego napastnika. Fabian Piasecki zastąpił Rafała Makowskiego. Kilka minut później na murawie – po raz pierwszy u Jacka Magiery – pojawił się Lubambo Musonda.
Martin Sevela nie dokonywał zmian i zdawał się być bardziej zadowolonym z remisu, niż jego trenerski vis-a-vis. Pierwszy z ławki pojawił się Adam Ratajczyk, zmieniając Dejana Drazicia.
Obu zespołom brakowało celności w oddawanych strzałach. Prób nie brakowało, jednak z ich efektywnością było już dużo gorzej.
W kolejnym meczu wrocławianie podejmą Wartę Poznań. Będzie to spotkanie wyjazdowe. Zagłębie, na stadionie przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie, zmierzy się z Pogonią Szczecin.
Czy podczas 29. kolejki oba zespoły będą jeszcze mogły marzyć o czwartym miejscu i prawie startu w eliminacjach do UEFA Conference League? Odpowiedź na to pytanie poznamy w najbliższą niedzielę. To właśnie wtedy, w Lublinie, Raków Częstochowa w finale Pucharu Polski zmierzy się z Arką Gdynia. Jeśli piłkarze spod Jasnej Góry sięgną po trofeum, walka o czwartą lokatę nabierze rumieńców i będzie trzymać w napięciu do końca sezonu.
Śląsk Wrocław 0:0 Zagłębie Lubin (0:0)
Śląsk Wrocław: Szromnik (gk) – Bejger, Lewkot, Tamas – Janasik, Mączyński (k), Makowski (68’Piasecki), Stiglec (74’Musonda) – Pich (86’Łyszczarz), Praszelik – Expósito (74’Sobota)
trener: Jacek Magiera
Zagłębie Lubin: Hładun (gk) – Chodyna, Kruk, Crnomarković, Balić (k) – Baszkirow, Żubrowski – Szysz, Starzyński, Drazić (78’Ratajczyk) – Podliński
trener: Martin Sevela
żółte kartki: Balić, Starzyński, Sevela
sędzia: Mariusz Złotek
Filip Macuda foto: Krystyna Pączkowska