W meczu 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy Zagłębie Lubin zremisowało z Lechem Poznań 1:1. Gospodarze, w obecności ponad 15 tysięcy kibiców (rekord stadionu), prowadzili po golu Dawida Kurminowskiego, ale – pomimo gry w przewadze, dali się dogonić rywalowi ze stolicy Wielkopolski.
Niedzielne starcie Zagłębia z Lechem Poznań było istotne co najmniej z kilku powodów. Akcja #RekordNaZagłębiu, czyli chęć pobicia rekordu frekwencji podczas domowego meczu lubinian, nie tylko się powiodła. Już przed meczem było wiadomo, że dotychczasowy najlepszy wynik przejdzie do historii. Co ciekawe – zdarzył się on także w meczu przeciwko Lechowi – 20 kwietnia 2018 na Stadionie Zagłębia zasiadło 12 721 widzów.
W Lubinie mierzyły się także dwa zespoły, które w pierwszych dwóch kolejkach nie straciły punktu. Lubinianie opromienieni derbowym zwycięstwem ze Śląskiem Wrocław chcieli podtrzymać serię ośmiu meczów bez porażki.
Waldemar Fornalik zdecydował się dokonać jednej zmiany w podstawowym składzie. Dobrze spisujący się w poprzednich kolejkach Tomasz Pieńko zastąpił Marka Mroza. Druga roszada została wymuszona kontuzją Marko Poletanovicia. W miejsce Serba do pierwszej jedenastki powrócił Damian Dąbrowski.
Także dwóch roszad w porównaniu do meczu 2. kolejki dokonał trener Lecha Poznań John van den Brom. Holender zamiast Alana Czerwińskiego i Jespera Karlstroma do składu desygnował Joela Pereirę i Alana Czerwińskiego. Warto pamiętać, że poznaniacy po wyeliminowaniu Żalgirisu Kowna wciąż są zaangażowani w grę w europejskich pucharów.
Lubinianie mogli wyjść na prowadzenie już w 14. minucie. Indywidualną akcją popisał się Tomasz Pieńko. Wpadł w pole karne, minął Mihę Blazicia, ale jego strzał minął prawy słupek bramki strzeżonej przez Bednarka. W odpowiedzi próbował Kristoffer Velde. Czujny między słupkami pozostał jednak Szymon Weirauch. Młody bramkarz zastępujący kontuzjowanego Sokratisa Dioudisa spisywał się pewnie.
W 41. minucie spotkania na potężne uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Tomasz Makowski. Piłkę „wypluł” Filip Bednarek i po chwili musiał wyciągać ją z siatki. Sprytem wykazał się bowiem Dawid Kurminowski, który momentalnie dopadł do bezpańskiej futbolówki i wbił ją do bramki. To drugie trafienie byłego napastnika Żiliny. Przed tygodniem pokonał Rafała Leszczyńskiego – zresztą w dość podobny sposób. Wykorzystał błąd bramkarza WKS-u i dobił piłkę jak rasowy lis pola karnego.
Druga połowa nie mogła rozpocząć się gorzej dla Kolejorza. Agresywne wejście Radosława Murawskiego początkowo zostało wycenione na żółtą kartkę, ale po weryfikacji VAR sędzia Damian Kos zmienił decyzję. Lech od 48. minuty grał w „10”.
Gra w przewadze zachęciła lubinian do odważniejszych ataków. Swoją szansę miał Damjan Bohar. Zagłębie nie było jednak w stanie wykorzystać liczebnej przewagi i w 76. minucie zapłaciło za to cenę. Lech wyrównał po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wielki błąd Szymona Weiraucha wykorzystał Miha Blazić. Dla Słoweńskiego stopera to pierwszy gol w barwach „Kolejorza”. Golkiper lubinian zrehabilitował się za ten błąd w 88. minucie. Wówczas w spektakularny sposób przeszkodził Blaziciowi w zdobyciu drugiego gola.
Zagłębie, pomimo gry w przewadze, nie zdołało już zagrozić bramce Bednarka i podział punktów podczas rekordowego spotkania na Stadionie Zagłębia stał się faktem.
W kolejnym spotkaniu, w najbliższy piątek, Zagłębie Lubin zmierzy się w wyjazdowym meczu z Cracovią.
ZAGŁĘBIE LUBIN 1:1 LECH POZNAŃ (1:0)
- 1:0 Dawid Kurminowski’42
- 1:1 Miha Blazić’76
Zagłębie: Weirauch (gk) – Kłudka, Kopacz (k), Ławniczak, Grzybek – Makowski, Dąbrowski – Chodyna, Pieńko (72’Woźniak), Bohar (72’Gaprindaszwili) – Kurminowski (90’Mroź)
trener: Waldemar Fornalik
Lech: Bednarek (gk) – Pereira, Blazić, Milić (63’Czerwiński), Anderson – Murawski, Sousa (84’Gurgul) – Hotić (55’Szymczak), Marchwiński, Velde (55’Karlstrom) – Ishak (k) (83’Sobiech)
trener: John van den Brom
- Stadion Zagłębie, Lubin
- widzów: 15 813
- sędziował: Damian Kos (Wejherowo)
- żółte kartki: Pieńko, Kłudka, Dąbrowski – Ishak, Bednarek, Milić
- czerwona kartka: Murawski’48 (faul)
OCENY PIŁKARZY ZAGŁĘBIA LUBIN:
- Szymon Weirauch – (4) Było dobrze, aż do tego jednego rzutu rożnego. Wybrał się po dośrodkowanie bez żadnej kontroli, nie był nawet blisko piłki. Kilka dobrych interwencji miał, ale gola zawalił.
- Bartłomiej Kłudka – (5) Ani to bardzo dobry, ani słaby występ. W defensywie trzymał poziom, miał jeden groźny strzał. A rywalem był Velde, więc poprzeczka wisiała wysoko.
- Bartosz Kopacz – (6) Nie był tak efektowny jak Ławniczak, ale podobnie solidny. Nie ma się po tym meczu do czego przyczepić.
- Aleks Ławniczak – (7) Najlepszy stoper Zagłębia znów pokazał, dlaczego tak jest. Pewność, zdecydowanie i dwie bardzo ważne, ratujące zespół interwencje. Zwłaszcza ta przy strzale Pereiry w pierwszej połowie imponująca.
- Mateusz Grzybek – (5) Objechał go w pierwszej połowie Pereira, co mogło się źle skończyć, gdyby nie Ławniczak. Zrehabilitował się w drugiej połowie. Od początku sezonu trzyma poziom.
- Kacper Chodyna – (5) Aktywny, często pod grą, nieźle sobie radził z Andresonem. Nie potwierdził tego jednak golem, choć okazję były.
- Tomasz Makowski – (5) Grał przeciętnie do bólu, ale to on oddał strzał, który dobił Kurminowski. Bez tej decyzji, gola by nie było. Trzeba mu oddać, ofensywnie daje w tym sezonie więcej niż ktokolwiek oczekuje.
- Damian Dąbrowski – (5) Pokazał to czego można oczekiwać. Porządkował grę, wspierał obrońców przy rozegraniu, mocno pracował w defensywie. Ważna postać Zagłębia w tym meczu
- Tomasz Pieńko – (5) Reżyser gry Zagłębia, pokazał znakomity drybling, którym wypracował świetną okazję. Szkoda tylko że zmarnował. W drugiej nieco dyskretniej, ale i tak, to jest na ten moment gracz wyjściowej jedenastki.
- Damjan Bohar – (4) Aktywności w drugiej połowie odmówić mu nie można, ale konkretyzacji akcji jak najbardziej. W najlepszej sytuacji praktycznie podał do bramkarza. Przeciętny mecz Bohara.
- Dawid Kurminowski – (6) Jeżeli napastnika nie widać w grze, to nieistotne O ILE strzeli gola. A z nim właśnie tak było w pierwszej połowie. W drugiej aktywniejszy, ale bez trafienia. Czy to jego najwyższa forma? Pewnie nie, ale jest skuteczny i to się liczy.
Rezerwowi:
Tornike Gaprindaszwili, Marek Mróz, Arkadiusz Woźniak – grali za krótko by ich ocenić